Dziś krótki post z przymróżeniem oka.
Otóż po wnikliwej analizie okazało się , że w naszym domu mamy 2 koty, jednego psa i ..Głodzille.
Głodzilla opanowała tajemne sztuki szybkiego zaklinania miski z pustej na pełną.

Umiejętnie wykorzystuje swoje białe mięciutkie futerko i niebiańskie spojrzenie, w celu uzyskania natychmiastowej korzyści. Nie wacha się siegnąć po nieszablonowe zachowania i niestandardowe rozwiązania. Mistrz w swoim fachu- rasowy zaklinacz żarcia- z różowymi paputkami- Szaber.
Cecha charakterystyczna Głodzilli- brak litości. Nieważne czy to 5:30 rano w sobotę, czy 23:30 w niedzielę. Głodzilla musi jeść, a ponieważ nie jada suchej karmy, tylko i wyłącznie mokre jedzenie z saszetek lub mięso, to potrzebuje nas do zaserwowania mu posiłku. I jest nie ustępliwy w swoich próbach pokazywania nam swojego głodu. Jak na Głodzillę przystało, potrafi usiąść na przeciw Ciebie i miauczeć, czasem nawet 10 minut bez przerwy, patrząc Ci prosto w oczy. Nie ma znaczenia, że jadł 30 minut temu. Jeżeli z jakiegoś powodu ta metoda nie działa wskakuje na blat i łapką trąci czajnik, tak długo aż uda mu się go zepchnąć z płyty. Kolejnym krokiem Głodzillowego kota jest drapanie w lodówkę, lub fronty szafek. Oczywiście miska zostaje natychmiast zapełniona, a Szaber z uniesionym ogonem, pełny zadowolenia pałaszuje zawartość michy.

Metody Głodzilli to skuteczne patenty na szybkie dostanie jedzenia. Co ciekawe , jak przystało na tą białą bestyjkę, rzadko kiedy stosuje powtarzalność. Lubi zaskakiwać nowymi umiejętnościami w temacie zapełniania miski- od zrywania firanek, po gryzienie w palce u stóp. Pełen kalejdoskop kociego charakterku w najlepszym wydaniu.
Pozdrawiamy
KRŁ

